wtorek, 19 marca 2013

Goa czyli Indie po portugalsku

Goa jest pełne starych, zapuszczonych portugalskich willi, małych kościołków i kapliczek rozrzuconych przy drogach obrośniętych palmami, na zmianę z hinduskimi świątyniami. W niedzielę odświętnie ubrane rodziny idą na mszę i mamy wrażenie, że nagle znaleźliśmy się w Europie, gdzieś nad Morzem Śródziemnym, kobiety w odprasowanych sukienkach w kwiaty za kolana, dziewczynki z kokardami we włosach, mężczyźni w garniturach. W Starym Goa, pod słynną bazyliką, gdzie spoczywa zmumifikowane ciało świętego Franciszka Ksawerego, na jarmarku można kupić wszystko: kwiaty, słodycze, różańce i święte obrazki w wielu kolorach i rozmiarach, a także woskowe modele kończyn, głów i... niemowląt, o które można prosić świętego, jeżeli ma się np. chorą nogę lub pragnie potomstwa. Jesteśmy pod wrażeniem;)








Jeżeli pójdzie się dalej od miasta w głąb dżungli, na wzgórzu ze starego kościoła można zobaczyć wyrastające z morza zieleni częściowo zrujnowane kopuły i wieże kościołów zbudowanych za czasów świetności portugalskiego Goa.

 
 

 Stolica Goa, urocze Panaji: uliczki o portugalskich nazwach, domy z werandami, i numerami malowanymi na kafelkach, kawiarenki, zielone parki.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz